W Uncannings ciało znajduje się w centrum. Pozornie nieruchome, składa się z nieustannego ruchu rozwoju i rozkładu. Wokół niego pojawiają się warstwy materiału rozmywające formę. W powolnym ruchu osadzają się na ciele, stapiają się z powierzchnią skóry, tworząc pofałdowane krajobrazy. Płachty, ich powierzchnie i wyznaczane przez brzeg materiału linie, zwijają się i ponownie rozsuwają. Otulają wokół ciała tworząc szpary, kieszenie, jaskinie, zagłębienia. Ciało staje się częścią organizmu, którym rządzi czas wolniejszy od ludzkiego. Wewnątrz niego zacierają się granice między tym, co ludzkie i pozaludzkie.
W Uncannings operujemy w porządku horyzontalnym. Ciało istnieje tu nie wobec teatralnego tła, ale podłoża. Zmieniając porządek zdejmujemy przynależną do teatru czy baletu ramę postrzegania ciała jako figury, nośnika reprezentacji, symbolu. Uwagę przenosimy na materialność i w jej kontekście układamy ciało. Poziomy ruch uwidacznia i wytwarza warstwy, szczeliny, krajobrazy, zaburza to, co płaskie Z kolejnych warstw wyobraźnia wyławia nowe kształty. W działaniu krystalizują się jej kadry. Ta pozioma, geologiczna perspektywa stanowi formę spekulacji. Pozwala rozwarstwić się pozornie nienaruszonej materii ciała, spowolnić ruch do prędkości sejsmicznej, tworzyć performans, który jest tylko krótkim fragmentem przekształcającego się istnienia.